Jednak nie mam PnB.
Cudowny dzień. Plan:
- wizyta w Urzędzie Gminy: odbiór pozwolenia na wjazd na drogę z ograniczonym tonażem
- wizyta w Starostwie Powiatowym: rejestracja dziennika budowy
- wizyta w Inspektoracie Nadzoru Budowalnego
W UG bez problemu - pozwolenie na wjazd odebrane więc jadę dalej.
Starostwo - wniosek o wydanie dziennika wypełniony, opłaco w kasie - rejestracja 35 zł.
Idę spowrotem do Wydziału Budownictwa zadowola ale ze względu na kolejkę, poszłam do Nadzoru zgłosić budowę.
Kolejny wniosek do wypełnienia więc robię co mnie należy... i STOP.
Pani pyta:
-Nad czym się pani zastanawia?
- Jaką miejscowość wpisać... czy X bo tam buduje czy Y bo takie jest na pozwoleniu...?
Pani wertuje dokumenty, pyta gdzie będzie budowa a ja mówię, że w miejscowoścu X a Y to nazwa obrębu... jednoczenie nazwa innej miejscowości...
Bo 2 h w Urzędzie okazało się, że wydane pozwolenie dotyczy zupełnie innej działki niż moja!!!!!
Ja, ok, nie zwróciłam uwagi na ten błąd, myślałam, że tak ma być bo to nazwa obszaru...
Ale architekt, który, jak się okazało, jest również pracownikiem tego Urzędu mógł zwrócić uwagę, że to nie tak powinno być !!!
Podpisałam architektowi pusty wniosek o wydanie pozwolenia i w tym wniosku też był błąd... więc "moja" wina bo "ja" się podpisałam...
Ale nie nie nie... w projekcie też architekt błędnie podał nazwę miejscowości !!!!!!!!!!!! więc same sprostowanie pozwolenia nic nie daje.
Czekam na poniedziałek i na ruch architekta...